środa, 27 lipca 2016

17

Dzisiaj jest dzień, który zmusza do stworzenia nowej kategorii. Kategorii, która już dawno powstała i służy mi dłuższy czas do segregowania moich dni.
Coś jak kupienie teczki i oficjalne podpisanie jej RACHUNKI, żeby schować tam kartki, które przecież i tak od zawsze rachunkami były.

Anyway, dziś jest Dzień Ściany z Betonu.
W którejś ze swoich piosenek nazwałam ją Betonową Ścianą Milczenia.
Sens jest ten sam- nakładam słuchawki, puszczam coś, co porusza i znikam.
Tak dzisiaj mija mi praca.
Produktywnie, żeby nie było. Mało się tylko udzielam towarzysko w moim biurze.

Wpadłam na diaboliczny plan, jak zostać osobą nad wyraz kontrowersyjną. Jutro mi przejdzie. Albo i nie.

A co się dzieje między słuchawkami?

Powraca mój upiór. Mój obłęd.
Nie powiedziałbyś patrząc na nią, wygląda jak anioł. Nawet lepiej.
I nagle czarnieje mi w oczach i gna do toalety. I gwóźdź programu.
Powoli przywykam do tego ściskania w środku.
Zaskakuje mnie jak dokładnie to czuję, jakbym zamieniała się w komiksową postać.

Stąd ten beton.
Cień szansy, że znajdę zrozumienie. Albo podkręcę to wszystko, żeby zaciskało się jeszcze mocniej. Wszystko jedno, ma boleć albo znieczulić.

Myślę o wrześniu i od września uciekam.
Bawię się ze sobą jak z wypadającym mleczakiem. Z jednej strony chcę zostawić go w spokoju i zapomnieć, z drugiej natrętnie pcham palec w usta.

I ciekawi mnie tylko ile wytrzymam, jak wiele jestem w stanie znieść.

Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło.


____________________________________________________________________



Panno Magdo, zadziwia mnie panna.
Cóż za płodność! Dwa maile jednego dnia!

Gówno prawda, dobrze wiesz, że tak naprawdę jest to ten sam mail.
Zapomniałaś o tym fragmencie, spodobał Ci się Taco na finiszu, tłumacz to sobie jak chcesz.

A chodzi jeszcze o jedną sprawę. Ważną, nienową.
O moją wielką transformację.
Wszyscy wkoło pięknie stali-stale piękni, tylko ja z minuty na minutę zmieniam kształt.

Lotna myśl i przybywa mi 3 kilo. Kolejny wątek i cera przypomina drogę usypaną z żużlu, jeden moment i zmieniam się w Quasimodo.
Nikt mnie nie przepuszcza w drzwiach, czekaj tylko aż pomylą Cię z...
no z kim Magda?
Co zamierzałaś napisać?

Z facetem.
Z brzydkim facetem.

A może z kłamcą?
Chciałaś napisać, że wezmą Cię za maszkarę.
Bo taka dokładnie jesteś, pusta i próżna.
I ch**, skoro jesteś brzydka to koniec oszustw. Zacznij być tym, kim jesteś.

Nie rozumiem jak to się dzieje, że nabieramy się na siebie tak często. Zaczynamy wierzyć, że coś w Nas jest. Kiepski żart.

To pisanie to kolejna rzecz, która zależy tylko od tego kłamstwa.
Jakim prawem wierzysz, że masz coś ciekawego do powiedzenia?

Magda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz